Ogladalem po raz drugi w przeciagu kilku lat i ciagle nie moge sie jako przekonac do tego filmu. Ktos moze powiedziec ze to film o holocauscie, ktos inny o szpitalu psychiatrycznym, a ja moge powiedziec ze film jest o ewoluowaniu psychiki czlowieka. Film cholernie trudny, ciezko zrozumiec o co chodzi, o walke z demonami przeszlosci, o symbolike holokaustu, o poklon w strone ofiar wojny... Sam nie wiem, trudno mi sie ustosunkowac i dlatego tez ogladalem ten film z zainteresowaniem ale bez jakis glebszych konkluzji. Uwielbiam Goldbluma, ale ten jego nachalny akcent... brzmialo to po prostu smiesznie. Film ciekawy ale czegos brakowalo.
Film tak miesza w głowie, że ciężko o nim cokolwiek powiedzieć. Lubię filmy trudne czy kontrowersyjne, ale ten zmasakrował mnie totalnie. Nie umiałam się po nim w ogóle określić. Temat naprawdę dobry pokazany w jakiejś szalonej odsłonie.
Ja bym to chyba określiła jako film o władzy nad innym człowiekiem/stworzeniem. Klein każe Adamowi zachowywać się jak pies, a Adam znajduje sobie psa poziom niżej (a nawet dwa psy). Doktor próbuje leczyć pacjentów hipnozą, która z założenia ma być metodą współpracy z pacjentem, a chłopiec wstaje na nogi dopiero wtedy, kiedy parę razy dostaje od 'przywódcy stada'.
Czyli wyciągnij ludzi z obozu, a oni natychmiast znajdą sobie kogoś nad sobą i kogoś, na kim można sobie odbić. Nie potrzeba drutów.
Ten komentarz doktora, żeby 'pacjenci leczyli się nawzajem, a my posiedzimy' daje do myślenia. Teoretyczne metody kliniczne nie sprawdzają się, kiedy nadal jest potrzeba rozrachunku.