Aczkolwiek zarzuty o rzekome wybielanie Hitlera w tym filmie uważam za absurdalne, to jednak z Alberta Speera zrobili właśnie takiego "dobrego" nazistę, co to sabotował rozkazy Fuhrera dotyczące niszczenia Niemiec, albo próbował odwieść Magdę Geobbels od samobójstwa i wymordowania swoich dzieci, itd. A to była taka sama szuja jak inni, jako szef Organizacji Todta od 1942 odpowiadał za nieludzką eksploatację setek tysięcy więźniów, m.in w obozach koncentracyjnych, zaprojektował też Auschwitz. Zresztą podobnie jest np. z Fegeleinem i Keitelem, a nawet Himmlerem.
Pomijając te przekłamania film jest bardzo dobry, moim zdaniem jeden z najlepszych w kategotii drugowojennych i najlepsze jak dotąd kinowe ukazanie postaci Hitlera. Aż dziw że Oscara w 2005 za najlepszy nieanglojezyczny dostało nudnawe "W stronę morza", ale ja sądzę że Oscary tak jak Noble, dawno zeszły na psy.