Pierwszą część tego mini serialu przebplałem z ledwością. Starsznie to było wszystko nudne i przegadane. Przez 90 minut poznajemy bohaterów, którzy w różnoraki sposób próbujądostaćsię na statek. Najgorsze przyszło jednak z innej strony. Zapowiadana jako wielka superprodukcja, o wielkim statku... ta, tyleże tego statuku było góra w sumie z minutę, i co rusz to samo ujęcię, jak stoi na przystani. Ile można. Toż to wyglądało tak amatorsko i badziewnie, że miałem ochotę to wyłączyć. Ja wiem, że pewnie mieli ograniczony budżet, ale po co kręcić film o tak wiekim statku jeżeli nie ma się zamiaru go prawie pokazywać? Ta ruska łódź podwodna nie jest lepsza. Płynie ciągle tak samo, raz na powierzchni raz pod. Dobrze, że chociaż w jednym kierunku. Druga część miała pokazać wresczie całą katastrofę... no i pokazała odpalenie TRZECH rakiet dziobowych (lol), a już samego uderzenia nie. Widzimy tylko wnętrze statku i reagujących na katastrofę ludzi. Zero wybuchów (no może jeden) zero emocji, zero sensu i suspensu. Końcówka jest wyraźnie wzorowana na "Titanicu" ale to jej nie pomaga.
Całośc to długa, nudna i przegadana produkcja o staku, który był wspaniały, a w filmie pozostało po nim niewiele. Lepiej przypomieć sobie "Okręt" albo "Titanica".
3/10