Zastanawia mnie powód jego samobójstwa. Dlaczego się powiesił? Myślę, że mogą być trzy powody. Pierwszy powód:. nie poradził sobie z trudną sytuacją. Miał za wiele "gęb do wykarmienia".Była zima a on stracił względy u barona, jego córka Frieda straciła pracę na posiadłości, która utrzymywała ich zimą. Powód numer dwa: to on podpalił posiadłość Barona i wiedział, że po tym uczynku jest już "skończony" we wsi. Motywowała go zemsta za śmierć żony i utratę pracy u Barona. I ostatni trzeci powód: posiadłość podpalił jego Syn, który już wcześniej zniszczył kapustę. Była to zemsta za śmierć Matki i za jego wyizolowanie z rodziny i ze wsi po tym jak z aresztu wrócił do domu. Może chciał się dodatkowo odpłacić za to, że jego rodzina straciła możliwość pracy w dworze. Sceny w których płonie (chyba) stodoła Barona i, w której młodszy Syn odkrywa ciało ojca są zaraz po sobie, dlatego myślę, że są ze sobą powiązane. Nie wiem czy może czego w trakcie seansu nie przeoczyłam. Jak myślicie???
w zamyśle scenarzysty pewnie to było tak, jak w większości przypadków samobójstw: istnieje pewien chroniczny problem w tle (trudności ekonomiczne, niemożność wyżywienia rodziny, brak stabilności życia), problem ten zaczyna się piętrzyć (utrata możliwości zarobkowania, śmierć żony, niemożność jednoczesnej pracy i opieki nad dziećmi, problemy syna), przy czym impulsem do działania j est nagłe zdarzenie, które jest jak kropla, która "przelewa czarę goryczy".
Może chodziło o honor. Ze współczesnego punktu widzenia dość dziwny, a polegający na czerpania szacunku i godności z przynależności do wspólnoty. Z przydatności dla niej choćby i na samym dnie hierarchii. Syn wyklucza ojca z tej wspólnoty, a potem jeszcze dokłada do pieca domniemaniem, że podpalił zabudowania dworskie. To pozbawia honoru i możliwości powrotu na łono wspólnoty ojca, który nie wychował syna do funkcjonowania we wspólnocie. To w zasadzie okłada w takiego rodzaju społecznościach anatemą całą rodzinę.
Np. reakcja pastora na doniesienie nauczyciela. Doniesienie z grubsza logiczne i pastor zdaje sobie sprawę, że całkiem realne, ale pastor woli taką sprawę, jak to się mówi zamieść pod dywan, niż pozwolić obłożyć własną rodzinę takim napiętnowaniem.
Raczej skłaniałbym się do innej opcji - mianowicie takiej, w której Rolnik widzi, jak bardzo się mylił w całym swoim wcześniejszym działaniu, a raczej jego braku, i nie jest w stanie tego znieść. Zawalił się jego światopogląd, a jednocześnie wie, że inny nie byłby w stanie istnieć w tak hermetycznym otoczeniu.
Rolnik w końcu widzi, że to syn miał rację, syn, który się buntuje i chce naruszyć żelazny spokój wsi i reguł, które panują. Wie, że zawiódł jako ojciec, a jednocześnie wie, że to postępowanie było walką z wiatrakami. Typowy pat. Mimo wszystko to syn był aktywny, a ojciec tak bierny, jak tylko mógł być.
A przez co to widzi? Przez Barona. Baron, za którym mimo krzywd Rolnik wciąż stoi, dla którego praktycznie wyrzeka się syna, w jaki sposób odpłaca się Rolnikowi? Owszem, "broni" podczas sceny w kościele, ale może sobie na to pozwolić - wyrzucając Rolnika z pracy, wyrzucając jego córkę, niszczy ich. Mści się za przewinienie syna Rolnika, skazując całą rodzinę. Nie wybacza. Mógł przecież jedynie zniszczyć syna, a nie całą rodzinę Rolnika, prawda? Nie jest sprawiedliwy. Ale on może być niesprawiedliwy. Rolnik za to nie ma prawa do sprawiedliwości.
Postępowanie syna było bez szans na sukces, a jednak syn to zrobił. Ojciec trwał przy starej konstrukcji świata, mimo największych krzywd, jakich tylko mógł doznać. Zdaje sobie sprawę, że to impas. I w końcu odbiera sobie życie. Ze wstydu.